Strony

poniedziałek, 13 maja 2013

Drzewa świata.




             Płomień Afryki,  w tak poetyczny sposób nazywane jest tropikalne drzewo Wianowłostka królewska ( Delonix regia ) czasem znana pod łacińską nazwą 'deloniks'  Odkrył ją na Madagaskarze austriacki przyrodnik i botanik Wenzel Bojer ok.1824 roku, prowadząc badania zebrał interesującą kolekcje minerałów i roślin. Na cześć przyrodnika niektóre rośliny i zwierzęta zostały nazwane jego nazwiskiem. Jednak ekspansja człowieka, a głownie wypalanie terenów pod rolę, przyczyniło się do tego, że przez pewien czas drzewo to na Madagaskarze uznane było za wymarłe, obecnie jest zagrożone wyginięciem na naturalnych stanowiskach. Na szczęście ze względu na jego niezwykłe wartości dekoracyjne, ocalało i uprawiane jest w wielu krajach tropikalnych. Drzewo to przybiera parasolowaty pokrój, liście też mają ozdobny i ciekawy wygląd, wiosną całe drzewo pokrywa się dużymi czerwonymi lub pomarańczowymi kwiatami, co fantastycznie wygląda. Osobiście zaliczam je do jednego, z dziesięciu najpiękniejszych drzew świata, jakie miałem okazje zobaczyć.



Wianowłostka królewska.

























































































































































































































Owoce tego drzewa są również ciekawe, są to strąki o dużych rozmiarach, niektóre przekraczają nawet 50 cm długości.
  Kora tego drzewa prawdopodobnie ma właściwości przeciwzapalne, strąki wykorzystywane są do opału, drewno jest nietrwałe, nie spotkałem się z żadną przesłanką aby znalazło jakieś zastosowanie. Natomiast nasiona zawarte w strąkach, podobno gdzieś w Azji są poddawane tłoczeniu, a substancja z nich uzyskana niejako ma służyć do uszlachetniania tkanin, z nasion też podobno wytwarza się jakieś drobne ozdoby. 


Albicja jedwabista (Albizia julibrissin) - zwana ''drzewem jedwabnym''  po raz pierwszy zobaczyłem ten gatunek na Krymie, gdzie jest uprawiany i czasem rośnie na ulicach tamtejszych miast. Pochodzi on jednak z  obszaru obejmującego Iran, aż po Chiny. Nazwa rodzajowa tego drzewa wywodzi się od włoskiego szlachcica Filippo Degi Albizzia, który w XVIII wieku sprowadził ten gatunek do Europy
(Włochy -1749 rok), natomiast nazwa gatunkowa julibrissin, pochodzi z języka perskiego i oznacza "kwiat jedwabiu". Przepiękne drzewo o parasolowatym kształcie uprawiane dla efektownie wyglądających kwiatów i liści, często mylone z mimozą.
  • Słowo''mimoza'' jest przypisywane wielu drzewom, które oprócz pewnego podobieństwa w budowie liści nie maja z nią nic wspólnego.



Albicja jedwabista.
       



Jakaranda mimozolistna (Jacaranda mimosifolia) gatunek tropikalnego drzewa pochodzące z Ameryki Południowej (Boliwii, Argentyny, Brazylii) Słowo jakaranda pochodzi z języka południowoamerykańskich Indian i oznacza ''pachnący''. Drzewo to kwitnie na dość rzadki wśród drzew niebieski kolor, niesamowity wygląd przybiera ulica z aleją takich drzew. Drewno tego gatunku wykorzystywane jest w snycerstwie.                                                                                                                            








Erytrina grzebieniasta (Erythrina crista-galli) niewielkie drzewko pochodzące z Ameryki  Południowej, głównie z Brazylii.  Jego największym walorem są osobliwe szkarłatne kwiaty, długo utrzymujące się na drzewie.

Inne nazwy to ''koralowe drzewo'' ''koguci grzebień'' ''płaczące dziecko''


Eukaliptus  (Eucalyptus ).  Ikona Australii.


Gładkie pnie drzew eukaliptusowych. 

 Mam nadzieje że pewnego dnia będę mógł zamieścić tu zdjęcie, być może jednego z najpiękniejszych eukaliptusów świata, a mianowicie Eukaliptusa tęczowego (Eukaliptus deglupta) .



Grewilla mocna (Grevillea robusta) zwana ''jedwabnym dębem'' asortyment drzewny sprzedawany jest pod nazwą '' Australijski srebrny dąb'' choć z dębem nie ma nic wspólnego. W Australii skąd pochodzi to drzewo, osiąga duże rozmiary i jest gatunkiem szybko rosnącym. Drewno charakteryzuje się znaczną odpornością na gnicie co zostało docenione w stolarce meblowej, okiennej itp. Natomiast w  Azji  gdzie drzewo to  zostało sprowadzone znalazło zastosowanie do cieniowania plantacji herbaty.


Kwiat Grewilli z którego kapało lepkim sokiem. Kwiaty miododajne.
Kwiaty i owoce zawierają trujące związki cyjanogenne, w wyniku rozkładu uwalnia się trujący cyjanowodór (kwas pruski) Zastanawia mnie owo zjawisko obfitego kapania soku z kwiatów, który w dodatku był słodkawy.  Z kolei drzewo to ma właściwości alergiczne, powodujące podrażnienie skóry, podobne do tych jakie wywołuje trujący bluszcz.  Wiele też wskazuje na to że kwiaty tego drzewa  służyły Aborygenom do sporządzania napoju. Drzewo to zawiera w sobie wiele ciekawych związków, niestety na dzień dzisiejszy nie wiem nic na temat tego czy obecnie prowadzone są jakieś badań z zakresu farmakologii.


Drzewo Jozuego, juka krótkolistna  (Yucca brevifolia)  Tak naprawdę drzewo Jozuego nie jest drzewem, a byliną, postanowiłem jednak ja tutaj opisać, bo pod pewnymi względami to prawdziwy indywidualista. Gatunek ten charakteryzuje się bogatą różnorodnością kształtów, dorasta nawet do przeszło dziesięciu metrów wysokości, a żyje kilka set lat. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, symbol pustyni Mojawe, gdzie występuje i znajduje się pod ścisłą ochroną. Nazwa drzewo Jozuego, jak mówi legenda podobno wzięła się od pierwszych osadników- mormonów, którzy dopatrywali się w tych ''drzewach'' uniesionych rąk proroka.

Palma  Świętego Piotra (Yucca fillifera) dlaczego tą jukę nazwano palmą tego nie wiem, ale wiem kto ją odkrył. Jest obok drzewa Jozuego kolejną byliną o imponujących rozmiarach. Odkrył ją w 1840 roku w Meksyku kupiec i przyrodnik Josiah Gregg. Ok. 1844 roku wydał książkę opisując swoją przygodę w podróży do Meksyku, w której można odnaleźć zagadnienia z zakresu botaniki, geologii, geografii, a także o artefaktach Indian jak również o kulturze i ludność Nowego Meksyku. Ciekawa postać, podróżując po nowym kontynencie, przecierał nowe szlaki, dokonywał wnikliwych obserwacji, zebrał również pokaźną kolekcje roślin, w tym wiele gatunków jeszcze nie opisanych. Jest spora lista roślin, nazwana na cześć jego nazwiska. Zmarł ok. 1850 roku w niejasnych okolicznościach, podczas kolejnej z wypraw.




Dracena smocza, smocze drzewo (Dracaena draco) . Kolejny przykład "'niby drzewa'', rośliny jednoliściennej, która potrafi osiągnąć spore rozmiary i dorosnąć do prawie 20 metrów wysokości. W naturze występuje bardzo rzadko i na ograniczonym obszarze, gatunek charakterystyczny dla Wysp Szczęśliwych. Dla rdzennych plemion które mieszkały na tym obszarze, drzewo to było magiczne, nacięcie kory powoduje że wypływa z niej sok, który określany jest jako ''smocza krew'' wynika to z tego, że sok ten utleniając się na powietrzu przybiera czerwone zabarwienie. Jako barwnik, znajdował zastosowanie w lutnictwie, przy produkcji instrumentów muzycznych.

    


Figowiec święty,  pagodowy (Ficus religiosa) Drzewo nie ma niezwykłego wyglądu, nie kwitnie w cudowny sposób, nie oszałamia zapachem, nie wyróżnia się. Liście trochę wyglądają nawet jak u topoli.  Jest to jednak najbardziej święty gatunek drzewa jaki miałem okazje zobaczyć. W hinduizmie drzewa te są obiektem kultu i dość skomplikowanych wierzeń, natomiast w buddyzmie to właśnie pod tym drzewem Budda osiągnął stan oświecenia. Sadzone wokół świątyń...Cdn.



Araukaria (Araucaria)
Araukaria wyniosła (Araucaria heterophyla) zwana igławą lub jodełką pokojową. Drzewo to tam skąd pochodzi dorasta do 50 metrów, jest to ten sam gatunek, który u nas uprawia się w doniczkach i która rzadko kiedy przekracza wysokość dwóch metrów. Dawniej bardzo często uprawiana w obszernych salonach zamożnych rezydencjach, co przydało temu ''drzewku'' miano arystokratycznego. Odkrycia tego gatunku dokonano podczas drugiej wyprawy kapitana Jamesa Cooka na Południowy Pacyfik, gdzie Królewskie Towarzystwo Naukowe zleciło mu poszukiwanie mitycznego kontynentu ''Terra Australis''
W roku 1774  dopłynął on do wyspę Norfolk, gdzie zauważono po raz pierwszy te drzewa. Legendarne wyprawy kapitana Cooka mogły by stanowić całkiem osobny rozdział. W tamtych czasach w ekspedycjach, brali udział naukowcy z różnych dziedzin, we wspomnianej wyprawie wziął także udział polsko-niemiecki przyrodnik i etnolog szkockiego pochodzenia prof. Forster.


Botaniczny efekt Łazarza.



 W roku 1994 odkryto nowe drzewo, i to wcale nie w Puszczy Amazońskiej, a w Australii  w sąsiedztwie  wielomilionowego miasta Sydney. W świecie naukowym wielkie  poruszenie. Żywa skamieniałość, przykład botanicznego efektu Łazarza.

Wolemia szlachetna



Wolemia szlachetna (Wollemia nobilis) bo tak nazywa się to drzewo pochodzi z rodziny araukariowatych.
Dokładna lokalizacja występowania gatunku została utajniona, zresztą słusznie, historia zna przykłady drzew zadeptanych przez turystów.
Ale o co chodzi z tym zadeptaniem drzew? Już wyjaśniam. Pewien procent drzewa to korzenie, jaki? teoretycznie ok.20%  których nie widzimy i o których w ogóle nie pamiętamy, nieśmiało stwierdzam, że ta część roślin jest najmniej zbadana. Wszystko co żyje oprócz bakterii beztlenowych, potrzebuje tlenu, między innymi korzenie. W glebie w jej strukturze przestrzeni, znajduje się powietrze, z którego korzystają korzenie. Wystarczy ubić ją w obrębie korzeni, albo nawet nawieźć nowej i podnieść poziom gruntu, by drzewo uschło.




Spacerując w pobliżu starożytnej biblioteki Celsusa usłyszałem -Sylfion - to po grecku, w łacinie to silphium, roślina wymarła z początkiem naszej ery, ale czy na pewno wymarła, to też nikt nie jest w stanie stwierdzić, skoro mówimy o roślinie, o której tak nie wiele wiemy. Rosła mniej więcej na terenie dzisiejszej Libii. Wizerunek tej rośliny bito na starożytnych monetach. Objęta monopolem państwowym, a nawet przechowywana w skarbcu wraz ze złotem.
Podobno był to świetny środek antykoncepcyjny, Rzymianie roślinę tę tak cenili, że wyeksploatowali do cna.
A teraz moja spekulacja.  Próby hodowania w ogrodach rzymskich się nie powiodły, a więc może to był jakiś endemit, związany ściśle z danym terenem.

Dziś też bijemy motywy roślinne na monetach, spójrzmy na pięciogroszówkę, widać liście dębu, tyle że to żaden z naszych krajowych dębów, a dąb czerwony pochodzący za Stanów Zjednoczonych, introdukowany do polski ok. 1800 roku.


A jeśli chodzi o rośliny antykoncepcyjne, a raczej poronne, to w naszym kraju też taką mamy. Jałowiec sabiński (Juniperus sabina ) zawny też "jałowcem sawina'' rośnie w Pieninach, ale jest bardzo rzadki. W dawnych czasach korzystano z tej rośliny, o jej skuteczności powiem tak: najczęściej dziecko umierało, ale wraz z matką.

Jałowieć sabiński.


Czytając pewna książkę natrafiłem na fragment w którym Pliniusz, żyjący w pierwszym wieku naszej ery opisuje pewną roślinę, która występowała tylko w Ameryce Północnej, dopóki Kolumb jej nie odkrył i nie zaczęło się na masową skale przywożenie wszystkiego  stamtąd tu, a stąd tam. Wale jak w ogień do internetu, wpisuje hasło w wyszukiwarkę i co... to samo.
 Szkoda tylko, że to powielany błąd, jaką szaloną hipotezę można było by wysnuć, Pliniusz dwa tysiące lat temu odwiedza Amerykę, albo co bardziej by mi pasowało do napisania artykułu, o roślinie która dwa tysiące lat temu, w niejasnych okolicznościach trafiła na kontynent europejski.











piątek, 10 maja 2013

Rośliny śródziemnomorskie.

         Obszar śródziemnomorski fascynuje mnie nie tylko swą starożytną architekturą, ale także swą szatą roślinną.  Dziś chciałem poświecić trochę uwagi roślinom, głownie drzewom rosnącym na tym obszarze.Większa część pierwotnych lasów została zniszczona, były to wówczas głównie lasy liściaste dębowe i iglaste z przewagą, cedrów, sosen i cyprysów. Już od czasów Rzymskich pozyskiwano drewno, wycinano i wypalano powierzchnie pod pola uprawne, odsłonięta w ten sposób żyzna gleba na stokach, została z czasem wymyta przez deszcze, powierzchnie te przestawały być polami uprawnymi, zarastały krzewami i ziołami. W ten sposób powstała  formacja roślinna zwana makią, którą tworzą wieczne zielone twardolistne, kujące zarośla skarlałych drzew i krzewów, często trudne do przebycia, a także garig bardziej suchy, składająca się z drobnych krzewów i ziół. Tak jak w naszych lasach, jesienią czuje się  unoszący w powietrzu zapach grzybów, tak w tamtejszych zaroślach makii czy garigu, czuć niesamowity zapach aromatycznych ziół, dziko rosnącego wawrzynu zwanego drzewem laurowym, lawendy, rozmarynu czy mirtu.




Szarańczyn strąkowy, drzewo karobowe,(Ceratonia siliqua L.) jest niewielkim drzewem, o owocach w postaci strąków zawierających nasiona, dochodzących do dwudziestu centymetrów długości, zwanych chlebem świętojańskim. Ze względu na sporą zawartość cukru, dawniej były spożywane, obecnie stanowią paszę dla bydła, stanowią też substytut kakao, z nasion powstaje guma karobowa, która służy jako substancja zagęszczająca w przemyśle spożywczym, oznaczona symbolem E410.
Nasiona charakteryzują się stałą wagą ok. 0,2 grama, co było w dawnych czasach wykorzystywane przez kupców do ważenia kamieni szlachetnych i złota. Słowo ''karat'' pochodzi od greckiego słowa określającego to drzewo.
Inną ciekawostką dotycząca tego drzewa jest fragment z Pisma Świętego dotyczący syna marnotrawnego, który chciał spożyć strąki, którymi żywiły się świnie.Według specjalistów owymi strąkami są owoce tego drzewa. Biblia w której zazwyczaj ''poszukujemy wiary'' zawiera w swym opisie dość sporą ilość roślin, drzew, owoców, które stanowią dopełnienie i symbolikę tekstów. W takich przypadkach badania botaniczne łączą się z badaniami egzegetycznymi tekstów, a wielu badaczy poświęciło lata swej pracy, nad  ''roślinami Biblijnymi".



Oliwka europejska (Olea europaea L.) drzewo to wraz z winoroślą i figą stanowi nieodzowny akcent obszaru śródziemnomorskiego. Skąd to drzewo pochodzi, od kiedy ludzie zaczęli ją uprawiać i gdzie, na te pytania do dziś dnia nie ma jeszcze wyczerpującej odpowiedzi. Trudno było by dziś wyobrazić sobie Grecję lub Włochy bez gajów oliwnych, drzewo to wrosło tak mocno w krajobraz, że stało się w pewnym stopniu ich symbolem. Grecy jednak nie zapoczątkowali uprawy oliwek, były czasy kiedy drzewo to było im nieznane, choć w tamtejszych lasach rosła jej dzika forma o ciernistych gałązkach i niejadalnych owocach. Włosi natomiast najprawdopodobniej uprawę oliwki przejęli od Greków gdy ci ją już uprawiali.
Uprawa oliwki sięga czasów z przed pięciu tysięcy lat, a może nawet i wcześniej. Uprawiana była przez Egipcjan, ale czy to tam ją po raz pierwszy udomowiono tego nie wiadomo. Natomiast Fenicjanie ( zamieszkujący obszar na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, obecnie dzisiejsze  tereny Libanu, Syrii i Izraela)  którzy być może już ok. cztery tysiące lat temu zakładali winnice, przejmując tę umiejętność od starszych od siebie ''plemion'' i stopniowo doprowadzając tą sztukę do perfekcji jak na tamte czasy, przyczynili się także do rozpowszechnienia oliwki, którą uprawiali wraz z innymi drzewami owocowymi.
Pewne tropy prowadzą także na teren dzisiejszej Krety i sięgają czasów kultury minojskiej, która jest jedną z najstarszych kultur epoki brązu na obszarze śródziemnomorskim. Minojczycy, sprawni żeglarze, prowadzili handel z sąsiednimi wyspami, kontynentalna Grecją i cywilizacjami Bliskiego Wschodu, wszystko wskazuje na to że oliwa była im od dawna znana, ciekaw jestem czy sami ją produkowali, czy w kontaktach handlowych sztukę tą przejęli z Bliskiego Wschodu. Na Krecie w ruinach z pałacu w Knossos którego powstanie datuje się na cztery tysiące lat temu, a schyłek na trzy tysiące czterysta lat przed naszą erą, na ściennych malowidłach widnieją wizerunki drzew oliwnych.
''Taniec w Świętym Gaju'' Knossos.
 Bardzo liczne wzmianki o drzewach oliwnych można znaleźć również w Biblii, gdzie oliwa z oliwek służyła do namaszczania, jako paliwo do lamp świetlnych, a także była spożywana.Tym tropem należało by pójść bardziej wnikliwie. Jednym z przykładów gdzie w Starym Testamencie pojawia się wzmianka o tym drzewie, jest przykład potopu i Arki Noego, który by sprawdzić czy woda ustępuje wypuścił gołębicę, która wróciła z listkiem oliwnym.













czwartek, 4 kwietnia 2013

Znaczenie drzew w mieście.

Wielu mieszkańców miast narzeka na rosnące w ich otoczeniu drzewa. Jedni niezadowoleni są z tego, że drzewa zasłaniają im światło słoneczne, co w naszej szerokości geograficznej rzeczywiście może być uciążliwe. Dla innych problemem jest ”śmiecenie drzew” i konieczność sprzątania opadłych liści, kwiatów czy owoców. Czasami sąsiedztwo drzew wydaje się na tyle kłopotliwe, że skłania do podjęcia decyzji o ich wycięciu.
Pielęgnacja drzew, ich ochrona przed szkodnikami i chorobami (najbardziej drastycznym przykładem są kasztanowce i walka z nękającym je szrotówkiem), sprzątanie opadłych liści czy naprawa szkód, jakie drzewa powodują (np. niszczenie chodników przez korzenie) generują co roku niemałe koszty i są poważnym obciążeniem dla budżetów miast.
Skoro więc drzewa w mieście kosztują, to czy warto o nie dbać i zwiększać ich liczbę?
W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania, w których porównano koszty utrzymania drzew w miastach oraz korzyści płynące z zadrzewienia miejskich ulic, placów i parków. Okazało się, że korzyści (wprost przeliczone na pieniądze) przewyższają koszty utrzymania drzew, a więc można powiedzieć, że drzewa rosnące w miastach same na siebie zarabiają!
Dlaczego tak się dzieje? Zieleń miejska wywiera istotny i wieloraki wpływ na miasta i ich mieszkańców, z czego na co dzień często nie zdają sobie oni sprawy. Drzewa wpływają pozytywnie na lokalny klimat miasta, łagodząc negatywne skutki wysokich temperatur. W upalne dni cień drzew chroni miasto przed nadmiernym nagrzewaniem się ulic i budynków. Efekt chłodzenia dodatkowo wspomagany jest przez transpirację, czyli parowanie wody z liści drzew. Podczas upału drzewo traci dziesiątki litrów wody, chroniąc się w ten sposób przed przegrzaniem, a w efekcie obniża temperaturę otoczenia. To chłodzące działanie drzew wspomaga klimatyzację budynków, zmniejszając zużycie energii elektrycznej. Zaobserwowano także, że asfaltowa nawierzchnia ulic, przy których rosną drzewa, wykazuje większą trwałość niż ta, która ochrony drzew jest pozbawiona. Istotne jest również działanie wiatrochronne drzew; ponadto zwarte pasy zieleni stanowią naturalne ekrany dźwiękoszczelne, tłumiące uliczny hałas.
Kolejną korzyścią, jaką dają drzewa rosnące w mieście, jest zmniejszenie zapylenia powietrza oraz redukcja wielu szkodliwych gazów powstałych w wyniku spalania różnego rodzaju paliw pochodzących z zakładów przemysłowych, samochodów czy pieców.
Zieleń miejska w naturalny sposób gromadzi wody opadowe i zapobiega powodziom. W czasie ulewnych deszczy z ulic miast, które pokryte są na dużych obszarach nieprzepuszczalną dla wody nawierzchnią (chodniki – betonem, drogi – asfaltem), cała woda opadowa odprowadzana jest do kanalizacji. Ta zaś nie zawsze jest jest wystarczająco wydajna, co powoduje lokalne podtopienia. Tereny zielone wchłaniają wodę i pozwalają ich uniknąć.
Istnieje również wiele pośrednich korzyści, które dają drzewa rosnące w mieście. Zieleń miejska m.in. w naturalny sposób oczyszcza powietrze, zmniejszając smog, co z kolei wpływa na nasze zdrowie. Przekłada się to w dalszej perspektywie na redukcję kosztów leczenia chorób układu oddechowego, m.in. astmy. Badania wykazały, że zieleń miejska wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie, poprawia jakość życia, a nawet sprzyja integracji mieszkańców i poprawie więzi sąsiedzkich. W innych badaniach zauważono z kolei wzrost skłonność do altruizmu u tych ludzi, którzy więcej czasu spędzają na łonie natury.
Tereny zielone są bardziej atrakcyjne turystycznie, zachęcają do rekreacji i aktywnego spędzania wolnego czasu. Często podnoszą wartość nieruchomości, mogą posłużyć do zasłonięcia brzydkiego elementy architektury, upiększają nasze miasta, są inspiracją dla artystów i architektów.
Wreszcie należy pamiętać, że drzewa zwiększają różnorodność biologiczną, są miejscem życia wielu organizmów: ssaków, ptaków, owadów, a także grzybów, porostów i mszaków.

wtorek, 1 stycznia 2013

O lipie nieco inaczej.


Tilia w języku łacińskim oznacza lipę. Słowo to pochodzi od starorzymskiego słowa tilos, które oznacza nić, włókno i odsyła do łyka lipowego, dawniej używanego do wyrobu różnego rodzaju plecionek mat, lin, koszy, a także słynnych lipowych łapci, zwanych na Wschodzie postołami.
Lipa jest drzewem bardzo pożytecznym, o wielu zastosowaniach, przypuszczalnie jednym z pierwszych – pomijając drzewa owocowe – które ludzie sadzili wokół swych siedzib. Jej drewno używane jest od wieków do wyrobu wielu przedmiotów potrzebnych w gospodarstwie domowym, począwszy od stolnic kuchennych, stołów, łyżek, chochelek, misek, instrumentów muzycznych (np. klawiszy fortepianów) poprzez kołyski dla dzieci, aż po trumny.
Z drewna lipowego powstawały przybory i deski kreślarskie, palety malarskie; wyrabiano z niego również węgiel drzewny, który wykorzystywano do rysowania, jak również jako lekarstwo czy surowiec do produkcji prochu strzelniczego. Jako drewno pozbawione zapachu (a równocześnie zapachy w siebie wchłaniające) wykorzystywane było do budowy skrzyń, w których przechowywano ziarno, kaszę itp.
Drewno lipowe jest idealnym materiałem rzeźbiarskim; wykonano z niego na przykład wiele rzeźb świątków. Dość powiedzieć, że słynny ołtarz Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie powstał właśnie z drewna lipowego.


Kwiat lipy znajduje szerokie zastosowanie w medycynie. Przygotowywane z niego napary i herbaty mają właściwości uspokajające, przeciwgorączkowe, napotne i wykrztuśne. Z nasion lipy wytłaczano słodki olej, którego używano do produkcji czekolady oraz wykorzystywano jako paliwo do lamp.
Grzechem wreszcie byłoby nie wspomnieć o słynnym miodzie lipowym. Jedna duża lipa może podczas kwitnienia wytworzyć około kilograma surowca miodowego; starsze źródła podają, że w sprzyjających warunkach – nawet 8-10 kilogramów.
Wielu pszczelarzy posiada rozległą wiedzę nie tylko o owadach, którymi się zajmują, ale także o drzewach miododajnych. To właśnie prowadzone przez nich wieloletnie obserwacje związane z oblatywaniem pszczół, wydajnością miodową kwitnących drzew oraz z zakresu fenologii (nauki zajmującej się badaniem zależności procesów wegetacyjnych od zmian pór roku) stanowią cenne źródło informacji. Pszczelarze prowadzą, często we własnym zakresie, akcje zachęcające do sadzenia lip, sami je rozmnażają, szczepią i próbują zachować najbardziej cenne okazy. Niestety, apel pszczelarzy o wykorzystywanie do nasadzeń gatunków miododajnych jest prawie niesłyszalny, gdyż są oni dość nieliczną grupą w porównaniu ze społecznością ogrodników, ekologów, architektów krajobrazu czy leśników.
W przypadku lipy nasadzenia drzew lub przesadzanie nawet dużych egzemplarzy jest obarczone małym ryzykiem ich nieprzyjęcia się. Pod tym względem lipa ma przewagę nad wieloma innymi gatunkami drzew, które znacznie gorzej znoszą takie zabiegi. Dodatkowym atutem tego drzewa jest jego duża mrozoodporność i długowieczność. Ponadto sadząc różne gatunki i odmiany lip (kombinacje wcześnie i późno kwitnących drzew), także tych z Dalekiego Wschodu, można uzyskać kolekcję, która będzie nieprzerwanie kwitła przez wiele tygodni. Niestety w miastach lipy cierpią z powodu zimowego zasolenia gleby, są także bardziej od innych drzew wrażliwe na zanieczyszczenia powietrza.
Lite stare drzewostany lipowe są wielką rzadkością, natomiast lipy w zadrzewieniach przydomowych, alejowych i parkowych to wciąż jeszcze nierzadki widok. Dawniej często sadzono je wokół kościołów, dworków czy pałaców. Czasem stanowiły oś założenia parkowego; obsadzano nimi również drogi dojazdowe do dworków, tworzono aleje spacerowe lub wysokie szpalery.
Ciekawą kompozycją w założeniu parkowym było sadzenie lip w tzw. bukietach; sadzono je wtedy blisko siebie, by z czasem zrastały się podstawami pnia i tworzyły bukiet (ryc.1). Lipa i kasztanowiec były ulubionymi drzewami baroku.
Ryc.1
Obecnie lipa czasy swej świetności ma już niestety za sobą. Dziś zwyczaj jej sadzenia praktycznie zanikł, popadł w zapomnienie. Kiedyś wynikał on z wierzeń i tradycji. To nie przypadek, że właśnie lipy są tymi drzewami, które rosną wokół przydrożnych kapliczek, miejsc kultu i kościołów. Lipa symbolizuje pierwiastek żeński, przeciwstawny męskiemu, charakterystycznemu dla dębu. Dlatego była drzewem poświęconym Matce Bożej, znajdowała się w miejscach wielu objawień (stąd np. Matka Boska Świętolipska). Lipa uosabiała łagodność, sprawiedliwość i dobroć, dlatego ludzie tak chętnie sadzili lipy wokół swych domostw. Jest to także jedno z niewielu drzew, które w legendach i apokryfach ludowych na obszarze całej Polski ma pozytywne cechy.